Jestem psiarą! Przyznaje się do tego na każdym kroku.

Uważam też, że są to wspaniałe, mądre i niesamowicie wierne zwierzęta. Co jednak mnie skłoniło, aby o nich napisać dzisiaj. Okazuje się, że pies jest także cudownym terapeutą.

Towarzystwo psa ma niesamowitą ilość zalet.

Czworonogi pomagają wyjść z depresji, spacery z nimi obniżają poziom trójglicerydów i cholesterolu. Naprawdę ciężko się z tą teorią nie zgodzić. Znam wiele osób, które te zwierzęta wyciągnęły z depresji. Wiadomo także, że psy nie tylko z nami przebywają, ale potrafią leczyć i ciężko jest nie zgodzić się z sentencją, że pies może uratować nam życie. Są nawet polecane osobom niepełnosprawnym, bo przecież kto z was nie widział nigdy Psa Przewodnika, albo nie słyszał o dogoterapii.

Właściciele psów są zdrowsi niż ci, którzy ich nie mają.

Dowiedziono naukowo, że mają niższe ciśnienie tętnicze, niższy poziom cholesterolu i trójglicerydów. Spacery z psem naturalnie i bez wysiłku podnoszą sprawność fizyczną organizmu, a tym samym zwiększają szansę na uniknięcie choroby wieńcowej i chorób naczyniowych. Oczywiście, czworonogi te wpływają także na nasze samopoczucie i psychikę. Pierwsi takie pytanie na początku ubiegłego wieku zadali sobie amerykańscy wojskowi. Mało kto wie, że już po II wojnie światowej rozpoczęto szkolić czworonogi na pomocników dla inwalidów wojennych. Nie dość, że wspaniała inicjatywa, to trafiona w dziesiątkę. Zwierzaki te były w stanie wyręczać takie osoby w codziennych obowiązkach. W latach sześćdziesiątych w USA powstały pierwsze strażackie drużyny z psami ratowniczymi. Specjalizują się w poszukiwaniu zaginionych i zasypanych. Okazuje się, że w czasie akcji pod Word Trade Center na zmianę przy poszukiwaniach poszkodowanych pracowało 68 psów, a świat obiegło zdjęcie 3-letniej labradorki Roselle, która z 78 piętra płonącej wieży wyprowadziła swojego 51-letniego niewidomego pana Michaela Hingsona.

Coraz większą popularność zdobywa też taka dziedzina jak dogoterapia.

Zwierzaki ułatwiają przełamanie lęku, skupiają uwagę, wyzwalają kreatywność, spontaniczność w okazywaniu uczuć, stymulują zmysły. Psy przyprowadza się do osób ze stwardnieniem rozsianym, po udarach. Zwierzęta bez problemu potrafią wyczuć ataki bólu, padaczki, krwotoki, czy nawet zawały. Z tego właśnie powodu, psy są specjalnie szkolone do pomocy chorym na epilepsję i cukrzycę. Zwierzę wyczuwa zmianę rytmu serca, zapachu potu, tonacji głosu, i umie ostrzec przed zbliżającym się atakiem choroby. Co więcej, jeśli nie uda się temu zapobiec, wówczas pies naciska odpowiednią dźwignię w urządzeniu ratunkowym i tak wzywa pomocy.

Okazuje się, że zapotrzebowanie na takie zwierzaki jest niesamowicie duże.

Psy mają naprawdę niesamowicie wiele możliwości, jeżeli chodzi o właściwości terapeutyczno-zdrowotne:

 

  • Właściciele psów mają większą szansę przeżycia zawału serca (w USA ratuje się dzięki temu około 30 tysięcy ludzi rocznie).
  • Gdy pies (lub inne zwierzę) pomaga dziecku z dysfunkcją rąk lub nóg, rehabilitacja trwa o jedną trzecią krócej niż wówczas, gdy prowadzą ją sami ludzie.
  • Niektórzy amerykańscy naukowcy uważają, że kontakt z psem pomaga ludziom wydobyć się z depresji, wpływ tej przyjaźni na psychikę porównują z działaniem prozacu.
  • Kilka procent ludzi autystycznych otwiera się w obecności psów.
  • Na świecie psy i inne zwierzęta są stałymi mieszkańcami na oddziałach pediatrycznych i geriatrycznych. W Polsce psy najczęściej wykorzystuje się do rehabilitacji dzieci z zespołem Downa, porażeniem mózgowym, autystyczne. W zależności od potrzeb wyciszają lub pobudzają małych pacjentów, ci czekają na czworonożnych partnerów z dużą radością, często zaprzyjaźniają się z nimi.