Leczenie ziołami należy stosować zgodnie z zaleceniami na opakowaniach, bądź po uprzedniej konsultacji z lekarzem bądź zielarzem.

Leczenie ziołami stało się ostatnimi czasy mocno popularne. Nazywane jest nawet „bożą apteczką”. Nic dziwnego. Nawet lekarze powoli odchodzą o medykamentów. Chcą oszczędzić swoim pacjentom ciągłego pakowania swoich podopiecznych narkotykami i kortykosteroidami.

Już jakiś czas temu modne stało się przepisywanie na wszelkiego rodzaju schorzenia albo antybiotyków, albo (w przypadku kobiet) leków antykoncepcyjnych.

Zrobiło się to na tyle popularne, że używane leki przestawały działać. Sama nacięłam się na uodpornienie na ketanol. Po jakimś czasie lek ten miło się jest bardzo silny i nawet otępiający, nie działał w ogóle nawet na niewielkie bóle. Nagminnie pacjentom przepisuje się niesteroidowe leki przeciwzapalne z grupy NLPZ, dostępne na receptę, a niektóre, jak aspiryna, czy ibuprofen, bez. Rzeczywistość jest jednak o wiele bardziej brutalna. Leki z grupy NLPZ, z angielska non-steroidal anti-inflammatory drugs NSAIDs narażają ludzi na zwiększone ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych, takich jak zawał serca i udar mózgu, nie mówiąc o wrzodach w układzie trawiennym. Nic dziwnego, że wiele osób, a także lekarzy zaczęło preferować leczenie bardziej tradycyjne.

Korzystając z leczenie ziołami musimy jednak zachować pewne zasady.

Specyfiki najlepiej kupować w aptekach lub sklepach zielarskich. Niby zaleca się tez zbieranie poza ruchliwą okolicą, ale ja tam nie ufam już nawet łąkom. Chociaż zioła pochodzą z apteki natury, to jednak podobnie jak leki syntetyczne, mają w swoim składzie aktywne substancje, czyli chemię. Właśnie dlatego należy stosować je z umiarem i nie przesadzać. Umiar jest dobry zawsze i we wszystkim, nie tylko z przypadku prób leczenia się. Nie wolno przekraczać zaleconych dawek, gdyż zioła stosowane w nadmiarze mogą wywołać niepożądane skutki uboczne. Przedawkowanie owocu jałowca może doprowadzić do uszkodzenia nerek. Długotrwałe picie rumianku może spowodować kontaktowe zapalenie skóry, a także zaburzać miesiączkowanie. Pokrzywa potrafi wywołać zaczerwienienia oraz puchnięcie powiek i okolic oczu. Długotrwałe przyjmowanie skrzypu może prowadzić do niedoboru wit. B1.

Nie do końca znane są interakcje ziół z lekami syntetycznymi. Jedne zioła nasilają, inne mogą osłabiać działanie niektórych leków.

Nie można łączyć np. diuretyków z ziołami moczopędnymi, bo może to doprowadzić do hipokalemii. Wyłącznie po konsultacji z lekarzem należy stosować zioła nasercowe jak naparstnica wełnista, konwalia i obniżające ciśnienie jak głóg, jemioła, czy kozłek lekarski. Kruszyna, senes i piołun nadmiarze są niebezpieczne dla organizmu. Rozmaryn i tymianek po dłuższym czasie wywołują bóle głowy, złe samopoczucie oraz podrażniają nerki. W przypadku alergii uważajmy na rumianek, miętę i cynamon, bo mogą silnie uczulać. Stosowanie ziół w czasie ciąży lub karmienia piersią zawsze wymaga konsultacji z lekarzem. Do bezpiecznych należą: melisa, mniszek, pokrzywa, rumianek, poziomka, dzika róża, nagietek, imbir lekarski. Niebezpieczne są rośliny wpływające na kurczliwość mięśni macicy czy np. glistnik, krwawnik. Szkodliwie działają na płód m.in.: żeń-szeń, chmiel, arcydzięgiel, chrzan, rozmaryn, lubczyk, cząber, tymianek, muszkatołowiec, piołun, mięta polna, hibiskus. Kobiety w ciąży powinny też unikać środków przeczyszczających i moczopędnych (aloes, kruszyna, rabarbar dłoniasty, senes, rzewień), grozi to przekrwieniem narządów w obrębie miednicy. Zioła napotne, jak gorący sok z malin czy herbatka lipowa powodują gwałtowne ukrwienie skóry i jednoczesne odpłynięcie krwi m.in. z łożyska, co może prowadzić do niedotlenienia płodu. Należy unikać bylicy, werbeny, ruty, serdecznika i szałwii. Herbatę z malin zaleca się, ale pod koniec ciąży, gdyż stosowana wcześniej może wywołać przedwczesny poród.

Do przechowywania ziół najlepsze są słoiki lub butelki z ciemnego szkła (ew. jasnego, jeśli postawimy je w zamykanej szafce), kartonowe pudełka i drewniane skrzyneczki.

Pojemnik musi być bezwzględnie zamknięty. Pamiętajmy, że zioła łatwo chłoną wilgoć i obce zapachy, a z czasem tracą cenne substancje. Te, które tracą ważność najszybciej to choćby mięta, szałwia czy melisa. Wszytko, dlatego, że ich właściwości eteryczne szybko się wyczerpują. Tych ziół nie trzymamy dłużej niż pół roku. Ziół nie wolno też suszyć na słońcu. Zawarte w nich substancje czynne i olejki eteryczne w warunkach pełnego nasłonecznienia bardzo szybko ulegają rozkładowi.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykuł5G – czy to prawda, że zabija?
Następny artykułJak dobierać suplementy
Z zamiłowania kucharka. Kładę nacisk na naukę zdrowych nawyków żywieniowych. Jej drugą pasją obok pracy są ogród i literatura. Lubi długie spacery po lesie i aktywne formy spędzania czasu. Hoduje psy rasy corgy.