Nie od dziś wiadomo, że spożywanie owoców i warzyw jest niesamowicie ważne dla naszego organizmu.
Chociaż w przypadku tych pierwszych, ilość cukru odstrasza wielbicieli diety paleo, to i tak dalej owoce są ważnym elementem diety. Niestety, nie żyjemy już w czasach, kiedy pyszne jabłko można było zerwać sobie z sadu babci i od razu ugryźć tylko lekko płucząc. Początek stosowania syntetycznych pestycydów w światowym rolnictwie datuje się na lata 50. XX wieku. Od tamtego czasu środki te podlegały wielu zmianom, a ich liczba się zwiększyła. Przynajmniej w założeniu. Raport firmy Environmental Working Group pokazuje, że jest zupełnie odwrotnie.
Na tę chwilę większość owoców i warzyw pochodzi z dużych upraw, gdzie są pryskane za pomocą ogromnej ilości pestycydów.
Pozostałości pestycydów są powszechnie obecne w produktach spożywczych uprawianych metodami rolnictwa intensywnego. Badania wskazują, że jedzenie zwykle jest skażone szeregiem pozostałości różnych środków ochrony roślin. Najgorsze jest to, że kupujący o tym wiedzą, ale nie biorą tego pod uwagę przy codziennym doborze produktów spożywczych. Nie jest to też tak, że od razu musicie usunąć te produkty ze swojej diety. Nie jest to dobre rozwiązane. Jest ono wręcz przesadzone. Nie chodzi przecież o to, aby z czegoś rezygnować, tylko o to, aby dokładnie sprawdzać pochodzenie tego, co wykładamy do ust. Mało kto zdaje sobie sprawę, że na świecie istnieje organizacja, która rok w rok wypuszcza listę najbardziej pryskanych produktów na świecie. Organizacja ta nosi nazwę Environmental Working Group (EWG), a lista, która publikują znana jest w sieci pod kryptonimem „Parszywa Dwunastka”. Powiedziałbym, że nazwa mówi sama za siebie. Z uwagi na to, że dopiero co weszliśmy w rok 2017, to ostatnie dane, jakie organizacja wypuściła do sieci to te za rok poprzedni, czyli 2016.
Do tej pory na liście tej niezaprzeczalnie królowały jabłka.
Ciężko jest się z tym nie zgodzić, bo rzeczywiście nasze rodowite owoce, z których jesteśmy tak dumni to cała tablica Mendelejewa. Nie kłamię. Ciężko w to uwierzyć, ale tak jest. Okazało się jednak, że te najbardziej polskie ze wszystkich owoców już nie roszczą sobie prawa do tytułu najbardziej pryskanych, ponieważ w 2016 roku ten niechlubny tytuł otrzymały truskawki. Jest to dla mnie osobistą porażką, ponieważ truskawka jest zdecydowanie, moim ulubionym owocem i w sezonie połykam je tonami. Od czasu przeczytania danych z raportu Environmental Working Group zastanawiam się, czy nie będę niedługo świecił w nocy, jak lampa fluorescencyjna. Nie są one jednak jedyne. Okazuje się, że pestycydy wykryto w prawie 98% upraw. Oznacza to, że nie nie ma niestety na rynku upraw ekologicznych, albo jest ich niewielka ilość w porównaniu do ilości konsumentów. W 47 procentach przypadków zauważono równocześnie co najmniej 10 różnych środków ochronnych.
[vlikebox]
W dalszej części listy zobaczymy takie nazwy jak nektarynki, czy brzoskwinie.
Z warzywami jest trochę lepiej, bo pierwsze z nich zajmuje dopiero piąte miejsce na liście. Kolejne miejsce to wiśnie, winogrona, szpinak, pomidory, słodka papryka i ogórki. Nie wiem, czy jest się z czego cieszyć, bo okazuje się, że naprawdę ciężko znaleźć te produkty, które nie zostały dotknięte niechlubną, chemiczną różdżką. Okazuje się, że na tę chwilę sadownicy i rolnicy nie chcą sadzić ekologicznie, bo im się to nie opłaca. Produkty ekologiczne, są drogie w utrzymaniu, co oznacza wysoką cenę z produkt. Popytu na towary z górnej półki nie ma, bo ludzi zwyczajnie na to nie stać. Wolą kupić jabłko za 2 zł za kilogram niż za 12 zł za kilogram. Niestety, hodowle ekologiczna są drogie w utrzymaniu, a sadownicy z czegoś muszą żyć. I kółko się zamyka.
Okazuje się, że Environmental Working Grou tworzy także listę produktów, które nie mają styczności z pestycydami.
Prym w tej ekipie wiedzie awokado, ale goni ją kukurydza. Na białej liście znajdziemy ananasy, kapustę, słodki groszek, cebulę i szparagi. Nie oznacza to, że wszystkie te produkty są czyste, tylko że w nich nie znaleziono tyle pestycydów, co z poprzednikami z czarnej listy. Listę zamykają takie produkty jak mango, papaja, kiwi, bakłażany, grejpfruty, czy kalafior. Są to takie produkty, z których można już zrobić pożywne danie. Okazuje się, że jakbyśmy chcieli żyć mocno ekologiczne, to z głodu nie pomrzemy. Pamiętajmy przecież, że nawet przypadkowe spożywanie owoce i warzyw ze środkami ochrony roślin wpływa na nasze zdrowie i to nawet to psychiczne. Okazuje się, że pestycydy bardzo negatywnie wpływają na naszą psychikę i potrafią uszkadzać centralny układ nerwowy. Wszyscy wiemy, że jeżeli nie chronimy naszych upraw, to kończą jako obiadek dla pasożytów, ale z drugiej strony my stajemy się obiadem dla chemii. Nikt chyba nie chce, aby jakiś pestycyd wyjadł nad od środka.
Szczególnie groźne mogą być dla dzieci i kobiet w ciąży.
Jeśli kobieta podczas ciąży miała kontakt z pestycydami, niektóre z nich mogły dotrzeć bezpośrednio do nienarodzonego dziecka. Płód podczas rozwoju jest szczególnie narażony na skutki kontaktu ze szkodliwymi substancjami. To samo tyczy się małych dzieci. Kiedy raczkują, dotykają, czego popadnie. Dzieci spożywające pestycydy mają znacznie mniejsze rozmiary ciała w porównaniu z dorosłymi, a metabolizm toksyn w ich organizmach jest mniej wydajny.
[vlikebox]