Ile razy ktoś częstuje mnie czekoladą — mówię, że bardzo dziękuje, ale jestem na diecie. Nie lubię spowiadać się każdemu z tego, dlaczego nie jadam słodyczy. Okazuje się jednak, że ludziom słowo dieta źle się kojarzy. Każdy, w momencie mojego wytłumaczenia zwraca się do mnie słowami: „Dieta? Oszalałaś? Przecież jesteś taka chuda!”.
Muszę z tego miejsca przyznać, że mnie trafia, kiedy słyszę coś takiego, bo świadczy to przede wszystkim o nieznajomości systemu odżywiania. Dieta nie jest tylko dla tych, którzy mają niesamowitą nadwagę. Nie jest nawet dla tych, którzy chcą schudnąć kilka kilo. Nie można jej łączyć tylko ze zrzucaniem kilogramów. Dieta może być lecznicza (np. niskosodowa w nadciśnieniu tętniczym), wysokoenergetyczna (np. w wychudzeniu), bogato białkowa (np. dla sportowców, rekonwalescentów) czy wzmacniająca (przy niskich stanach odporności). Jest to termin określający sposób, w jaki odżywiamy nasz organizm. Cel stosowania diet, jak wzmiankowałam wyżej, może być różny. Dieta może być zdrowa lub niezdrowa, monotonna lub urozmaicona. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas.
Ostatnimi czasy społeczeństwo zaczęło przywiązywać wagę do tego, co spożywamy.
Zawsze diety kojarzyły się rzeczywiście ze zrzucaniem kilogramów (jak choćby dieta kopenhaska, czy dieta kapuściana). Teraz stają się lecznicze (bezglutenowa) lub typowo sportowe (białkowa). Dużo winy, za złą interpretację słowa „dieta” ponoszą koncerny produkujące żywność. Przywykło się do nazywania produktów niskokalorycznych dietetycznymi (aczkolwiek i do tej niskokaloryczności bym się przyczepiła).
Musimy pamiętać jednak, że dieta może być pozytywnie lub negatywnie wpływająca na nasz organizm, a przede wszystkim musi być przygotowana specjalnie dla nas. Każdy z nas ma zupełnie inne preferencje żywieniowe i wiele razy się o tym przekonałam. Coś, co pomaga grupie ludzi, dla nas może okazać się w najlepszym przypadku nieskuteczne. W najgorszym jednak, że zaszkodzić naszemu zdrowiu, a nawet może grozić chorobą, czy śmiercią. Z autopsji, mogę wam powiedzieć o moich przygodach ze zmianą stylu odżywiania. Jak młoda dziewczyna byłam zapaloną wegetarianką. Nie specjalnie przepadałam za mięsem i to chyba najbardziej z faktu, że u mnie w domu przyrządzano je w sposób nad wyraz okropny. Nie smakowało mi. Na diecie wegetariańskiej byłam kilka lat. Mimo tego, że była to dieta zbilansowana, okazało się, że mój organizm nie specjalnie kocha produkty roślinne. Dorobiłam się ciężkiej anemii. Po latach wyszło, że mój dzień bez mięsa, to dzień stracony. Co więcej, jedzenie soi, która była i chyba dalej jest mocno popularna wśród wegetarian do tej pory (kotlety sojowe, pasztet sojowy, sos sojowy itp.), spowodowało u mnie wzrost estrogenu, który był niesamowicie szkodliwy. Przyspieszył rozwój endometriozy i nasilił stany nowotworowe.
W przypadku stosowania diet nie można generalizować.
Żeby nie było — nie jest negatywny zwrot w stronę wegetarian. Znam wiele osób, które taką dietę stosują i czują się z nią świetnie. Mnie niestety mocno zaszkodziła. Co więcej (i jest bardzo ciekawe). Odstawiając mięso mocno przytyłam. W tej chwili, kiedy jednak podstawą mojej diety jest mięso i tłuszcze (jestem na paleo) jestem szczupła, jak nigdy wcześniej. Dodatkowym produktem, który strasznie mi szkodził, były węglowodany przetworzone.
Zdrowa dieta stanowi podstawę zachowania zdrowia i urody. Jest to taka dieta, która jest odpowiednia dla naszego organizmu i musi być dobrana indywidualnie. Właściwy dobór witamin i składników mineralnych jest stosowany w profilaktyce, ale też w leczeniu różnych chorób. Istnieje wiele schorzeń, które rozwijają się na skutek nieprawidłowego żywienia, jak choćby cukrzyca typu II, osteoporoza, nowotwory, choroba niedokrwienna serca, nadciśnienie tętnicze. Należy pamiętać też, że szybkie diety odchudzające, które w kilka dni pozwalają zrzucić wiele kilogramów, niestety nie są skuteczne. W bardzo krótkim czasie pojawia się efekt jojo i do zrzucenia mamy jeszcze więcej. Co więcej, mogą być też bardzo szkodliwe dla naszego zdrowia, a nawet życia.
Odżywiać powinniśmy się tak, aby żyć bez głodówek i przejadania się.
Sposób odżywiania musi być takim, dzięki któremu czujemy się lekko przez cały dzień i mamy energię do pracy. Łatwo jest się pomylić, kiedy go przygotowujemy. Nic dziwnego. Nie znamy się na tym. Oczywiście, w takich przypadkach możemy zgłosić się do specjalisty, który pomoże nam takowy plan żywieniowy ułożyć. Zleci nam także badania i odczyta wyniki. Możemy także spróbować doszkolić się sami. Jest to fajna opcja dla osób, które nie ufają osobom trzecim w kwestii własnego zdrowia i chcą poszerzyć swoją wiedzę z tego zakresu. Takie szkolenia organizuje choćby Polski Instytut Dietetyki. Proponują oni szkolenia w formie e-learningowej. Według mnie jest to najfajniejsza forma zdobywania wiedzy w XXI w. bo nawet nie musimy wychodzić z domu. Co więcej, dyplomy wydawane przez Polski Instytut Dietetyki umożliwiają podjęcie legalnej pracy we wszelkiego rodzaju poradniach dietetycznych, szpitalach, domach pomocy społecznej, cateringach, szkoleniach dla firm oraz projektach unijnych. Są to także szkolenia dla osób, które dietetyką chcą się zająć zawodowo. Myślę, że jest to naprawdę fajne rozwiązanie, zwłaszcza że cena za szkolenie nie jest wysoka (wahają się od 600 do 900 zł).