Mamy XXI wiek. Naukowcy i farmaceuci robią dużo, aby ułatwić nam życie. Ma być łatwo i przyjemnie. Dużo w tej kwestii zrobiło się w przypadku przemysłu typowo kobiecego. Jednakże, produkty okazują się być trujące.
Prawda jest też taka, że branża ta jest niesamowicie dochodowa. Kobiety wydają krocie na kosmetyki i przybory higieniczne. Prawda jest jednak bardzo bolesna i może was niesamowicie zdziwić.
Używanie produktów kosmetycznych może bardzo szkodzić.
Z uwagi na to, że jestem mocno związana z endometriozą, ostatnimi czasy dużo przebywam na ich forum. Panie, które chorują od wielu lat, piszą, jak w trakcie choroby pomogła im wymiana kosmetyków i produktów higienicznych na naturalne. W wielu tego typu specyfikach jest nic innego jak sama chemia i hormony. Jednymi z najbardziej toksycznych są przybory higieny intymnej dla pań, czyli tampony i podpaski.
Tampony i podpaski to podobno jeden z najlepszych produktów dla kobiet w czasie menstruacji.
Może i jest wygodnie i higienicznie, bo nie mamy plan, możemy normalnie funkcjonować, chodzić na basen, tańczyć, ale bardzo szkodzimy sobie używaniem tego typu produktów. Powszechna dostępność podpasek i tamponów wielu producentów znanych z reklam teoretycznie powinna cieszyć kobiety. Ja byłam zawsze z nich bardzo zadowolona. Okazało się jednak, że ich używanie pogłębia moją endometriozę — zwłaszcza tamponów. Zaczęłam dużo czytać na ten temat i to, co się dowiedziałam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Istnieje powszechne przekonanie, że podpaski i tampony produkowane są w bawełny.
Nie jest to jednak prawda. Bardzo mnie ten fakt zasmucił i zaniepokoił. Aż 85% z nich powstaje z pulpy celulozowej, która jest odpadkiem np. po produkcji papieru. Ta informacja zbiła mnie z nóg. Drogi intymne kobiety są niesamowicie delikatne i wrażliwe, a oni dają nam do stosowania przerobiony papier!!!!! Nic dobrego to nie wróży. Niektórzy powiedzą, że powinniśmy się cieszyć, że nie jest to 100%. To prawda, jedynie 18% tych najczęściej używanych przez kobiety środków higieny intymnej tworzonych jest z bawełny. Jest więc jakaś nadzieja.
Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę, że bawełna także narażona jest na chemię.
Chodzi o te specyfiki, którymi przesycona jest gleba pod uprawę — nawozy sztuczne czy pestycydy, defolianty albo herbicydy bynajmniej nie sprzyjają zdrowiu. Powinniśmy się też zastanowić nad kolorem tamponu, czy podpaski. Nigdy nie zastanawiało was, że produkty te docelowo są zawsze białe? Biorąc pod uwagę, że do ich produkcji używa się także jedwabiu — produkt docelowy powinien mieć kolor szarawy. Aby uzyskać nieskazitelną biel, materiał zostaje poddawany chlorowaniu. Ten proces uwalnia zaś dioksyny, które wykazują działanie rakotwórcze i mogą także prowadzić do niepłodności. Myślę, że takie nowości dają wam już do myślenia, a to jeszcze nie koniec.
W tamponach można znaleźć Glisofat.
Jest to środek, który ma niszczyć chwasty na plantacjach bawełny. Zgodnie z aktualnymi ustaleniami Międzynarodowej Agenci Badań nad Rakiem jest uznawany za środek prawdopodobnie rakotwórczy dla ludzi, nie tylko zwierząt. Co gorsza, utrzymuje się on w glebie przez 6 lat — więc nawet raz zastosowany, wchłaniany jest do bawełny z każdym jej plonem. W skład tamponów i podpasek wchodzi także plastik. Mamy więc całą kolekcję tworzyw i środków, które mogą nam zrobić niesamowitą krzywdę.
Czy w takim razie panie mają jakiś wybór?
Wystarczy sięgnąć po produkty, które powstają na bazie organicznej bawełny z naturalnych upraw, bez chemicznych dodatków. O dziwo są takie na rynku, można je znaleźć. Wystarczy użyć wujka Google. Ja znalazłam dziś taką stronę internetową. Mają ciekawą ofertę — mam zamiar przetestować.