Pigułka szczęścia była kiedyś swojego rodzaju anegdotką opowiadaną z ust do ust. Okazuje się, że od jakiegoś czasu stała się ona nadzwyczaj obecna w życiu naszym, lub znajomych. Mówię oczywiście o szeroko stosowanych antydepresantach.
Wiadomo, że tego typu tabletki mają całą kolekcję skutków ubocznych: powodują wzrost wagi, sprzyjają cukrzycy typu 2, a przyjmowane w ciąży zwiększają ryzyko wcześniactwa – dla ludzi to się nie liczy. Ważne jest, że przez jakiś czas pożyją w krainie szczęścia, ponieważ nie radzą sobie z własnymi emocjami. I nic dziwnego.
System, w którym żyjemy nie jest przystosowany do istnienia ludzi
Posunę się w swoich stwierdzeniach – ma za zasadę wykończyć ludzi. Wyścig szczurów, rywalizacja, podnoszenie sobie poprzeczki, motywujące filmy i praca w betonowych korporacjach, które wypierają mózg do zera. Tak wygląda dzisiejszy, „idealny” świat. Nikt normalny, przy zdrowych zmysłach w nim nie wytrzyma. To świat, w którym na stanowiskach królują socjopaci bez emocji, a ludzie posiadający minimum rozumu i emocji są na końcu łańcucha pokarmowego.
Coraz więcej osób kończy z depresją, coraz więcej chwyta się żylet lub się wiesza.
Nie wstydźmy się o tym mówić. Współczynnik samobójstw coraz bardziej wzrasta. Ludzie nie radzą sobie z presją i oczekiwaniami, jakie stawia przed nimi rodzina, otoczenie, świat. Każdy od każdego wymaga więcej, niż można udźwignąć. Nikt nie zważa na to, że zdrowie psychiczne jednostek, jest tak samo ważne jak te fizyczne. Wśród nas są ludzie, którzy mają depresję, mają myśli samobójcze.
Wygodnym rozwiązaniem stały się antydepresanty.
Nie jestem ich zwolenniczką, ale są moment, że stają sie one niezbędnym elementem terapii. Chory, jest na tyle niestabilny emocjonalnie, że może sobie zrobić krzywdę. Jak w takim razie działa antydepresant? Antydepresanty (leki antydepresyjne) są od lat stosowane w leczeniu zaburzeń psychicznych. Są to środki, które skutecznie radzą sobie z takimi schodzeniami jak depresja. Zmniejszają one objawy chorób, łagodzą stany stresowe, poprawiają samopoczucie pacjenta i niwelują problemy ze snem. Myślę, że zainteresuje was, dlaczego tak się dzieje.
Leki antydepresyjne mają także wpływ na stężenie noradrenaliny i serotoniny.
Dodatkowo zmieniają wrażliwość receptorów, które są umieszczone na błonach komórkowych. Ten rodzaj leków ma także działanie antylękowe. Oznacza to, że antydepresanty są stosowane przy zaburzeniach psychicznych, w których występują stany lękowe. Możemy je podzielić na trzy grupy:
- Inhibitory monoaminooksydazy.
- Inhibitory wychwytu zwrotnego monoamin (dopaminy, noradrenaliny, serotoniny).
- Leki o receptorowym mechanizmie działania.
Antydepresantów możemy także używać przy innych zaburzeniach: zespół stresu pourazowej, zespół lęku uogólnionego, nerwica, bezsenność, zaburzenia lękowe.
Warto też dodać, że farmakoterapia nie jest jedyną formą leczenia chorób i zaburzeń psychicznych.
Bardzo ważna jest także psychoterapia. Tabletka nie rozwiązuje problemu. Ona pomaga sobie z nim poradzić bez zbędnego obciążenia w postaci stresu. Pamiętajmy też także, że tych leków nie należy dawkować samodzielnie. Jest to misja wręcz samobójcza. W najlepszych przypadku zobaczymy chmurki i różowe owieczki, ale w najgorszym – zejdziemy z tego świata. Może się też okazać, że źle dawkowane leki podwoją objawy choroby. Przy chorobie afektywnej dwubiegunowej może dojść do nasilenia choroby i odwrócenia występowania faz.
Skutku uboczne po antydepresantach są różne.
Zacznę od tych najciekawszych. Znam osobę, która po tego typu lekach widziała duchy, nie mogła spać, oblewały ją poty i podobno „coś” dusiło ją w nocy. Miała najprawdopodobniej halucynację i nasilenie objawów choroby. Leki antydepresyjne mają także jedną, dość specyficzną wadę. W przypadku pierwszego ich brania, czyli początku terapii, należy pilnować pacjenta. Lek, może bowiem nasilić objawy choroby (uspokojenie może przerodzić się w senność i otępienie, a podniesiony nastrój w nadmierne pobudzenie, a nawet doprowadzić do myśli i prób samobójczych). Wszystko w zależności od chorób, a także od stanu pacjenta mogą się od siebie różnić. Skutki uboczne zazwyczaj pojawiają się w pierwszej fazie farmakoterapii i przechodzą dość szybko. Jest to jednak sprawa dość indywidualna.